PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 726
ocen
6,8 10 1 149726
6,8 45
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Zaczynając tę analizę muszę przyznać się bez bicia, kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że pozbawiony Walta Disney odkupił od Lucasfilm prawo do Gwiezdnych Wojen, szalałam ze szczęścia. Wszakże czym tak naprawdę jest saga o Anakinie Skywalkerze jeżeli nie prostą historią o walce dobra ze złem, opowieścią o bohaterach, którzy postanowili stawić czoła okrutnemu, potężnemu przeciwnikowi i zwyciężyli, świętując koniec strasznej wojny w blasku fajerwerków? Sam George wielokrotnie powtarzał, że konflikt jasności z ciemnością jest duszą, głównym filarem jego opowieści, że Gwiezdne Wojny mają zaznaczać różnice między chciwością a altruizmem, między poświęceniem a egoizmem, między spokojem a gniewem i ten duch przebijał się we wszystkich sześciu częściach sagi. Kto lepiej umiałby kontynuować tę przygodę niż studio, z ramienia którego wyszło wiele tytułów właśnie skupiających się na tym odwiecznym konflikcie?
Radość trwała do grudnia 2015 roku, kiedy na ekranach zobaczyłam żywą kalkę Nowej Nadziei, z o wiele gorzej zarysowanymi postaciami, z aktorami którzy chyba w życiu nie otarli się o przynajmniej słowo „aktorstwo”, z przestarzałymi modelami (wiem, wiem, to miała być „delikatna” analogia do starych trylogii, które cierpiały na brak dofinansowania i technologii) i z tak rażącą ilością cgi, że prequele to przy tym teatr deskowy.
Była to jednak tylko pierwsza część zaplanowanej trylogii, jedynie krótki wstęp, zarys. Postanowiłam więc do ostatecznego werdyktu poczekać przynajmniej do części ósmej, w której być może uzyskalibyśmy jakieś odpowiedzi. Teraz wyraźnie zaznaczam, nie uznaję książek, gier, krótkich wywiadów, dodatków do wydania blu ray za pełnoprawny materiał, wyjaśniający dziury fabularne. Obejrzałam i przeczytałam wszystko, nie mniej jednak uważam, że film jako całość powinien się bronić sam, ewentualnie niektóre zawirowania wyjaśniać poprzez kontynuacje na wielkim ekranie.
Poniżej czytelnik znajdzie wiele dokładnie opisanych zdarzeń z filmu. Proszę nie mówić, że nie ostrzegałam.
Ostatni Jedi jest obok Łotra 1 najgorszym filmem w całej sadze i żeby dokładniej odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak jest, pozwolę sobie na długi wywód, w którym często będę odnosić się do starej trylogii jak i prequeli.
Ósma część zaczyna się, jak to większość filmów z rodziny Gwiezdnych Wojen, napisami początkowymi, mającymi za zadanie chociaż częsciowo wprowadzić widza w wydarzenia, które za chwilę ujrzymy na ekranie. Oznacza to tyle, że wielką konsternację odczuwamy już w pierwszych sekundach seansu. Po przeczytaniu informacji dowiadujemy się między innymi, że Republika została zniszczona. Tutaj widzę pierwszy zgrzyt i niedopowiedzenie. Film jest medium, które powinno przedstawiać opowiadaną historię w formie obrazów. Przeskakiwanie tak ważnych momentów, jak upadek całego systemu panującego w galaktyce i objęcie całkowitej władzy przez Najwyższy Porządek powinno być ukazane w inny sposób niż poprzez jedno, krótkie zdanie w napisach początkowych. To znaczy w wypadku, jeżeli stwierdzimy, że za koniec Republiki nie uznajemy jednego wystrzału z bazy Starkiller. Jeżeli ten atak z pierwszej części nowej trylogii był w istocie upadkiem całej Republiki, zaczynam powątpiewać w aktywną powojenną działalność księżniczki Lei Organy. Czy na Republikę naprawdę składał się pojedynczy system planet? Czy w tym systemie leżało Coursant? Czy Coursant, będące, jak wiemy z prequeli, centrum Galaktyki, było w rękach Republiki czy Najwyższego Porządku? Nie oczekujmy też odpowiedzi na to, dlaczego zwycięskie militarne oddziały Republiki po wygranej wojnie, nazwały się Ruchem Oporu. Reżyser, desperacko próbując wywołać u nas poczucie nostalgii, oblewa takie szczegóły ciepłym moczem.
Po tym dziwacznym wstępie zostajemy wrzuceni w sam środek ewakuacji bazy Ruchu Oporu. Nie wiemy co Ruch Oporu tam robił, ani czy jest to ta sama baza, którą widzieliśmy w Przebudzeniu Mocy. Wnioskuję że tak, skoro w następnych scenach Rei dopiero wręcza Lukowi jego miecz. Tutaj mamy kolejny zgrzyt. Jeżeli to ta sama planeta, jakim cudem siły Najwyższego Porządku zdołały przegrupować się tak szybko i wysłać całą uzbrojoną flotę do ataku? Jakim cudem Kylo Ren błyskawicznie zszył sobie buźkę? Jeżeli stwierdzimy, że jednak zajęło im to kilka dni, pojawia się pytanie, co w tym czasie robił Ruch Oporu. Dlaczego nie ewakuowali się z bazy jak najszybciej? Przecież zdawali sobie sprawę, że Najwyższy Porządek namierzył ich lokalizację. W momencie gdy krążownik Huxa dociera na miejsce, wszyscy buntownicy już dawno powinni być po przeprowadzce.
Tymczasem widzimy, jak pojedynczy stateczek, sterowany przez Poe’a z BB8 na pokładzie zbliża się do krążownika generała Huxa. Przypomnijmy sobie teraz nasze narzekanie i hejt na postać Jar Jara i niedowierzanie, że taka życiowa sierota mogła zostać generałem. Gleeson jako jeden z nielicznych w tym filmie gra i to trzeba człowiekowi oddać, chociaż miejscami przerysowuje swoją postać do tego stopnia, że ogarnia mnie chęć ukrycia się pod kocykiem z zażenowania. Film otwiera scena, w której to Poe wykonuje telefon do pana generała i informuje, że chciałby z nim porozmawiać. Pan generał wygłasza jakąś pompatyczną przemowę i chyba powinniśmy się w tym momencie roześmiać, ale niestety czy też stety Gwiezdne Wojny nie osiągnęły jeszcze poziomu sitcomów w tym sensie, że w tle nie słyszymy śmiechu widowni, więc nie możemy być do końca pewni, czy to ma być zabawne czy też nie. Poe stwierdza, że wiadomość jest bardzo pilna, bo chodzi o mamę Huxa i naprawdę, dlaczego ten film ma tak wysokie oceny?! Tak czy inaczej genialny generał orientuje się, że pilot Ruchu Oporu ciśnie z niego bekę. Pojawia się pytanie: Dlaczego? ( Przyzwyczajmy się do niego. Będzie padać jeszcze wiele razy.) Poe w trakcie tej rozmowy niezbyt zbliża się do krążowników, więc nie wiem po co miałby odwracać czyjąś uwagę, skoro BB8 odpala silniki po zakończeniu tej idiotycznej pogawędki. A jeżeli rzeczywiście chodziło o dezorientację przeciwnika, to matko moja jedyna, borze szumiący, Najwyższy Porządek powinni być w stanie podbić Gonganie.
Na drugim okręcie liniowym inny oficer, obdarzony mózgownicą orientuje się, jaki jest plan genialnego pilota i obsmarowuje Huxa za jego niekompetencję i jaka to radość, że ktoś w tym filmie myśli, przynajmniej przez kilka minut zanim zostaje wysadzony w kosmos.
Mam tyle pytań dotyczących taktyki Ruchu Oporu. Dlaczego nikt nie ubezpieczał tych bombowców? Dlaczego w ogóle je wysłali po tym, jak ich pani generał wyraźnie rozkazała odwrót? Od kiedy to ważniejsze są rozkazy komandora? Dlaczego tak ogromne okręty były w stanie zestrzelić myśliwce? Jeden eksplodował po tym, jak przypadkowo uderzyła w niego już zestrzelona maszyna. Z czego oni je budują? Z tektury? Ale wybuchy wyglądały ładnie. Smutna, emocjonalna muzyczka towarzysząca spadającej w ogień Mulan też brzmiała ładnie i pewnie bym coś czuła przy tej scenie, gdybym wiedziała czym dokładnie jest Ruch Oporu, kim była Mulan i ile kosztowały efekty cgi.
W każdym razie buntownikom udaje się uciec, a Hux dostaje opieprz od Snoke’a i znowu nie wiem, czy jego wyrżnięcie o ziemię miało mnie rozśmieszyć czy pokazać, jaki to Snoke jest super silny.
Na okręcie flagowym Leia jest załamana ilością strat i słusznie daje Dameronowi w pysk, przy okazji go degradując. Radość z ucieczki nie trwa długo, bowiem Najwyższy Porządek dostał lvl up od reżysera i teraz w świecie Gwiezdnych Wojen możemy namierzać statki w nadprzestrzeni. Tak. Nawet nie pytam, jak to niby działa.
Mamy kolejne wybuchy, Leia wypada przez szybę i po chwili latania w kosmosie bez kombinezonu, za pomocą Mocy wraca na statek ( Znowu nie pytam jak, ale śmiałam się w kinie w głos, żadna kolejna scena mnie tak nie rozśmieszyła.), buntownicy stwierdzają, że nie mają wystarczająco dużo paliwa na kolejny skok i dzieje się najdziwniejsza rzecz w całym filmie.
Nie, nie mówię o tym, że dowodzenie, w czasie gdy Leia odchorowuje spacer w kosmosie, przejmuje starsza kobieta z fioletowymi włosami ubrana w worek na śmieci. ( Ktoś mi wyjaśni dlaczego siły militarne, które do niedawna reprezentowały Republikę, mają tak beznadziejne mundury? W starej trylogii takie niedofinansowanie było zrozumiałe, ale kontrast między KSIĘŻNICZKĄ a resztą rebelianckiego gunwa był wyraźnie zauważalny, tutaj wszyscy wyglądają jak wyjęci z plakatów w ZSRR). Mówię o dziwnym, sztucznym konflikcie między ową Panią Admirał a Dameronem. Konflikcie, który został stworzony w wyniku leniwego pisania scenariusza, no bo przecież ten murzyn i ta Chinka muszą coś w tym filmie robić.
Obejrzałam Ostatniego Jedi dwa razy i nie potrafię zrozumieć dlaczego Pani Admirał nie była łaskawa poinformować załogi o swoim planie. Czy nie tego powinni po niej oczekiwać ocaleli rebelianci? Nie gadki o nadziei i jej iskierkach, a konkretnego planu działania? Poe wyraźnie tak uważa, ale gdy podchodzi grzecznie do Holdo i pyta „ To co teraz?” ta wyskakuje z obraźliwym tekstem, że jest impulsywny, groźny i zdegradowany i matko najświętsza kobieto, czyżbyś miała okres? W takim stanie wysuszenia? Chłopak chce tylko zrozumieć co się dzieje. Nie znajduję żadnego usprawiedliwienia, dla którego ten babsztyl nie mógł pokazać swojej załodze palcem tej małej planety i oznajmić, że przetankują paliwo do mniejszych statków i po cichu dolecą do starej bazy rebeliantów.
W międzyczasie postać Finna zostaje ponownie zdegradowana do tchórzliwego szczura (proszę was, ten nadajnik wystarczyło rozdeptać bucikiem i Rey byłaby bezpieczna), który planuje ucieczkę z tonącego statku, ale powstrzymuje go Mulan o imieniu Rose i opracowują super plan wyłączenia nadajnika i do tego momentu jestem z nimi w drużynie. Niestety później przychodzi chwila wypełnienia kontraktu z Lupitą Nyongo. Dlaczego postanowili zadzwonić do tysiącletniej, pomarańczowej kreatury, która jest nie wiadomo gdzie i robi nie wiadomo co, zamiast iść z tym planem na mostek? Otóż najwyraźniej trójka naszych wybawicieli postanowiła posłuchać głosu rozsądku ( czyli C3PO), który nie wiedzieć czemu orzekł, że pani admirał nigdy się na to nie zgodzi. Dlaczego?! Przecież nic na tym nie straci. Statki i tak są w stanie stagnacji ( Jeżeli można tak nazwać zapierniczanie po układzie, żeby uchronić się przed działami i na miły Bóg, dlaczego oni tracą paliwo a Najwyższy Porządek nie?), z pokładu zniknęłaby najwyżej dwójka ludzi, z czego jedna jest raczej godna zaufania, a druga jest podobno słynnym bohaterem, więc raczej nie ma co się obawiać dezercji. Skąd ten konflikt między Poe a Holdo? Czyżby chodziło o to, że Poe nagle zaczął cierpieć na mizoginię i nie potrafi pogodzić się z faktem, że to nie on objął dowodzenie? Co się dzieje w tym filmie?!
W czasie, gdy Finn i Mulan dostają swój wątek poboczny, reżyser równocześnie morduje z zimną krwią postać Luke’a. Hamill nas ostrzegał, wywiady aktora jednoznacznie dawały do zrozumienia, że to będzie bardzo zły film, ale do jasnej ciasnej, Disney pojechało po bandzie. Ten sam Luke, który dostrzegł dobro i konflikt w Lordzie Vadarze ( Pamiętacie? Taki wysoki jegomość, najpotężniejszy jedi swojego pokolenia, postrach całej galaktyki. Ten sam co zabił Sidiousa.) postanowił ubić dzieciaka, swojego siostrzeńca, bo „dostrzegł w nim mrok”. Kiedy ukazana została scena retrospekcji, miałam wrażenie, że czytam jakiś bardzo słaby fanfic. Fakt, chwilę potem mu przeszło, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że mistrz jedi był skłonny w ogóle popełnić taki czyn, zamiast, jak to jedi, usiąść po turecku w przyciemnionym pokoju i wszystko przemyśleć. Kylo oficjalnie otrzymał niewielką część mojego poparcia. ( Wciąż nie wiemy, jak jedno dziecko było w stanie pokonać Luke’a i spalić całą świątynie. Ktoś mi zaraz powie, że chłopak jest silniejszy od swojego wujcia. Benek Sue.) Ale nie na tym kończy się fanfiction. Reżyser przed stworzeniem scenariusza zajrzał na ao3, wpisał w wyszukiwarce Reylo i wyskoczyło mu ponad trzy tysiące pozycji, a każda z force bond. I tak oto mamy bezdech MRey Sue, gdy widzi gołą klatę Drivera ( Hayden był chociaż ładny) oraz kolejny bezdech gdy trzymają się za łapki, ale niestety wujek cock block im przeszkadza w tej randce i Rey ze zdenerwowania podnosi na Luka miecz świetlny, a ten jak ostatnia sierota leży na ziemi i patrzy na nią z niedowierzaniem. MRey Sue strzela focha i idzie nawracać Kylo, który kilka dni temu na jej oczach zabił z zimną krwią swojego ojca, ale hej! Widziała jego przyszłość! Jest w nim jeszcze dobro. Cholera jasna, Ridley bardzo nie umie grać, to aż trzeba umieć, żeby tak nie umieć.
Luke zostaje na wyspie i w sumie nie dziwię się, że ta kobieta z wiecznym wytrzeszczem (Portman to przy niej gwiazda.) nie zdołała go przekonać do opuszczenia jego cichej kryjówki. „Mistrzu Skywalker, chcemy żebyś wrócił do rebelii, bo Kylo Ren jest potężny w użytkowaniu ciemnej strony mocy”. Gdybym miała to na płycie, odtwarzałabym tę scenę uczniom, żeby pokazać jak wygląda zła gra aktorska. To nawet nie jest poziom szkolnych przedstawień. Nagle nabrałam szacunku do „Nie lubię piasku.”
Zastanówmy się też dlaczego Luke nie popełnił np. seppuku? Dlaczego nie zmierzył się ze Snokiem? To wydaje się być o wiele produktywniejszą i skuteczniejszą metodą na kopnięcie w kalendarz, niż powolne biologiczne umieranie na bezludnej wyspie. Po co zostawił mapę, skoro chciał na tej wyspie umrzeć? Dlaczego R2 nagle się wyłączył? Dlaczego nagle się włączył? Nikt na te pytania w ósmej części nie odpowiedział i już raczej nie odpowie.
PS. Czy wspomniałam już, że Luke wyrzuca miecz świetlny swojego ojca? Ostatnią pamiątkę po Obi-wanie, jego pierwszym nauczycielu i po tatusiu, którego tak desperacko starał się uratować. Hehe, śmiejcie się, ku*wy.
Potem mamy scenę, która przy odpowiedniej interpretacji wnosi nadzieję i powiew prawdziwej Mocy. Pojawia się duch Yody, który zsyła piorun ( teraz duchy jedi kontrolują pogodę) na świątynię, mającą postać drzewa ze starymi książkami w środku, i wszystko staje w płomieniach. Czuję się jak idiotka pisząc ten akapit. Jakim cudem Disney zatwierdził taki scenariusz? W każdym razie Yoda informuje Luke’a, że nie ma co gdybać, trzeba się skupić na tym co jest tu i teraz i Luke najwyraźniej w czasie tej rozmowy zrzuca z siebie jarzmo depresji. Dlaczego Yoda nie był łaskawy odwiedzić rycerza kilka lat wcześniej, zanim ten postanowił zabić swojego siostrzeńca? Kto to wie? Kogo to obchodzi? Nostalgia, ludzie! Nostalgia!
Z drugiej strony możemy to zrozumieć w ten sposób, że stary mistrz jedi, który wykształcił niezliczoną ilość młodych padawanów i który patrzył, jak jego ukochaną świątynie niszczą sithowie i który czuł, jak jego przyjaciele z Zakonu są mordowani, w końcu wkurzył się na melodramatyzmy Skywalkera i postanowił spalić całą tę herezję o domniemanej równowadze i porażce jego religii. Tak moi drodzy, ying i yang jest większym wymysłem niż midichloriany. Równowaga oznaczała całkowite pokonanie ciemności (sithów) i zwycięstwo jasnej strony mocy. Nigdy nie było mowy w całej sadze o konieczności egzystencji obydwu stron. Ten koncept został silnie odrzucony przez Georga Lucasa. Disney wykorzenia główny filar Gwiezdnych Wojen z zimną krwią. Dobrze, że Yoda stoi na straży i pokazuje co o tym myśli.
Wracając do Rey i jej odwiedzin w domku nowego husbanda. W zasadzie nie mam tutaj za wiele do powiedzenia. Pada kilka żenujących kwesti: „ Kylo Renie! Synu Ciemności!”, Rey jest przez Snoka wychwalana pod sam sufit ( Mmmmmreeeyyysueeee), a my jesteśmy zmuszeni do słuchania gderania Najwyższego Wodza, do czasu aż Kylo przecina go na pół. Rozumiem człowieka, kreatura groziła śmiercią jego waifu. Potem mamy walkę z tragiczną choreografią, w czasie której Kylo próbuje zabić podłogę ( Nie żartuję, jest moment, w którym Driver od początku wali mieczem w pustą przestrzeń i wbija go w parkiet.), zakończony zwycięstwem młodej pary. Jak to jednak w małżeństwie bywa mamy awanturę, całą równowagę szlag trafia i okazuje się, że jednak zło jest złem a dobro dobrem. Benek nie ma zamiaru ratować galaktyki, chce nią rządzić razem z nową waifu. Mówcie co chcecie, Zemsta Sithów tę część scenariusza zrealizowała przepięknie, a porównanie które się samo nasuwa, pozostawia Ostatniego Jedi daleko w tle.
W międzyczasie Finn i Mulan odbębniają swoją część scenariusza, która jest nudna jak flaki z olejem i jestem bardzo zawiedziona taką degradacją Boyegi. Chłopak był moim ulubionym aktorem w Przebudzeniu Mocy, widać że umie grać i że wczuł się w swoją rolę. Jego scena, gdy złodziejaszek reprezentujący stanowisko pomiędzy tymi dobrymi a tymi złymi, skazuje tych dobrych na pewną śmierć i mówi Finnowi, że „To tylko biznes.”, na co Finn odpowiada „Wcale nie.”, jest moim ulubionym momentem w całym filmie. Proste i dobitne przesłanie, jakie powinny nieść ze sobą Gwiezdne Wojny. Szkoda, że zajmuje to jedynie dwie minuty ze stu pięćdziesięciu.
Równolegle na statku rebelii okazuje się, że Poe od początku był głupim, porywczym facetem, a babka w worku na śmieci dobrą, mądrą kobietą i wszyscy uciekają.
Po całym tym czasie jaki był potrzebny na dramaturgię ze Snokiem, pani Admirał dociera do swojej części scenariusza i po tym, jak Najwyższy Porządek zdążył już wybić ¾ sił Rebeliantów, kobieta nagle odzyskuje przytomność, ktoś przecież musi uratować Finna i Mulan od pewnej śmierci, plot shield is strong in this movie. Holdo skacze w nadprzestrzeń i zderza się ze statkiem, na którym o mało nie zabili nam głównych bohaterów.
I teraz zaczyna się prawdziwa karuzela śmiechu.
Maszyny kroczące przypominają mi cgi z lat 2000 – 2004, jeden wielki śmiech na sali. Te liski nie lizały Jar Jarowi stóp. Ale darujmy sobie efekty. Wspomnę, że mamy czwartą, (CZWARTĄ!!!) gwiazdę śmierci, tylko tym razem zamiast stukrotnie większą ,dostajemy stukrotnie mniejszą (ach, ta oryginalność), którą rebelianci próbują rozwalić rozlatującymi się śmigaczami z arsenału młodego Anakina. Na szczęście znikąd pojawia się Mary Sue, znana czasami jako Rey, na pokładzie Falcona ( Nie, nie wiadomo jak uciekła i jak dostała się na statek.) i Kylo drze mordę, żeby ktoś zestrzelił tego śmiecia z nieba. Moi drodzy, złóżmy hołd taktycznemu zmysłowi nowego przywódcy galaktyki. Wszystkie myśliwce lecą za Sokołem.
Do akcji znowu wchodzi moja ulubiona postać i Finn postanawia poświęcić się dla dobra ogółu, ale w ostatniej chwili, skazując całą rebelię na zagładę, ratuje go Mulan, która (szok!) złapała crusha na tego cudownego bohatera Rebelii. Mamy monolog o tym, jak to odniesiemy zwycięstwo, nie zabijając tych których nienawidzimy, ale ratując tych, których kochamy i nawet uznałabym to za całkiem urocze stwierdzenie, gdyby nie fakt, że Chinka właśnie skazała na śmierć całą pozostałą Rebelię. Ale kogo to obchodzi? Mamy pocałunek na tle wylatującej w powietrze bramy do bazy.
I teraz zaczyna się prawdziwa komedia. Otóż Luke opanował Sage Mode oraz Kage Bushin no jutsu i za pomocą swoich nowych umiejętności stawia czoło siostrzeńcowi. Poe jako jedyny myślący członek rebelii rozumie, że mistrz jedi odwraca uwagę wroga i że trzeba to wykorzystać, idąc w stronę wyjścia za kryształowymi lisami. Z pewnością wskażą im wyjście, duh! Przecież to oczywiste. Wszyscy sceptycznie patrzą na Leię, ale pani generał popiera ten plan. To nic że na końcu tunel jest zawalony głazami, od tego są właśnie Mary Sue.
Niestety w czasie pojedynku z Kylo Renem Luke wykonuje aż trzy przysiady, co tak wyczerpuje jego chakrę, że umiera, a ja wewnętrznie razem z nim.
Ten toksyczny zimniok, który udaje film, jednak na tym się nie kończy. Kylo Ren wkurzony na cały świat wkracza do pustej bazy i widzi przez force bond swoją waifu, która zatrzaskuje mu drzwi Sokoła przed nosem. Śpisz na kanapie, skarbie.
I to tyle. To są nowe Gwiezdne Wojny. Nic dodać nic ująć. Nie dostajemy wyjaśnienia dlaczego Rey ma tak ogromne umiejętności. Dowiadujemy się za to, że jej rodzicami była parka śmieciarzy, która przepiła pieniądze za sprzedaż córki. W praktyce takie rozwiązanie bardzo by mnie zadowoliło, niestety w pierwszej części widzimy, jak dziewczyna, która odkryła moc dzień wcześniej, pokonuje podobno „potężnego” Kylo Rena i nie dostajemy nawet najbardziej naiwnego wyjaśnienia - bo to to ma dobre geny. Rys historyczny i polityczny w tym filmie w zasadzie nie istnieje, aktorzy grają drętwo, a postacie chędożą logikę na każdym kroku. Efekty są miejscami bardzo ładne, miejscami okropne. Muzyka w ogóle nie wpada w ucho, z wyjątkiem kawałków ze starej trylogii i to nie jest przypadek i jedynie przyzwyczajenie, że potrafimy je od razu wychwycić na tle beznamiętnych, złożonych jakby od niechcenia nut.
Prawda boli, ale ośmielę się ją napisać.
Prequele były o niebo lepsze.

ocenił(a) film na 1
elfka77

Ma, jeśli przyjąć że odbyło się publicznie a cały event był
związany z filmem. Dla ciebie się nie wtrącał, dla mnie się
wtrącał. Opinie Marka Hamilla dają wiele do myślenia. Nie
musisz być moją drogą, możesz być moją biedną. Co nie
znaczy że wyłania a właściwie wyłania nam się taki a nie
inny obraz Marka, Disneya i pani Kennedy... niestety ;)

ocenił(a) film na 1
elfka77

Widziałem mnóstwo wypowiedzi Hamila i zawsze pośrednio atakuje nowe produkcje Disneya. Również miałem odczucia, że przygotowuję fanów na niemiłą niespodziankę. Wystarczyło od 3 lat czytać między wierszami. On nie może wprost zbesztać tej produkcji i mówi tyle na ile pozwala mu kontrakt. Przykładowo nie może nawet zgolić swojej brody.

ocenił(a) film na 1
dagothversur4

Trochę stał się zakładnikiem tego kontraktu albo Disneya

dagothversur4

Nie może zaspoilerować fabuły, o samym filmie może wypowiadać się jak chce. A we wszystkich wywiadach jest bardzo pozytywny i kochany, polecam też sprawdzać jego twittera. Choć widzę, że jego słowa i tak będą przekręcane przez Was na opak, byle tylko wpisały się w wielki hejt. Mi też kilka elementów filmu się nie podobało, ale to nie znaczy, że atakuję cały film :)

ocenił(a) film na 1
elfka77

Sympatyczny facet, który być może trochę w tym wszystkim już pogubił. Zdarza się. Ma już swoje lata. Wiek robi swoje. No ależ oczywiście my przekręcamy. Ty mówisz najszczerszą prawdę :D

Rinzler

Chyba kto inny się pogubił i to właśnie na tym forum...
Facet jest raczej mega szczęśliwy i zadowolony, a co do wieku to bardzo stereotypowe stwierdzenie z Twojej strony, Hamill jest jeszcze w formie. Chyba, że to nowe źródło informacji, Twoje osobiste?
No i nie dziwię się, czemu ten film jest u niego obecnie na drugim miejscu (źródło: wyżej, bo mogłeś przegapić).
Na moim może nie, bo jednak Przebudzenie Mocy było ciut lepsze moim zdaniem, ale i tak jestem szczęśliwa, bo film był udany:) Pozdro:)

ocenił(a) film na 1
elfka77

Tylko pytanie kto ? Wybacz nie rozwiązuje zagadek ani nie zastanowię się nad odpowiedzią. Kiedy widziałem występ
Marka Hamilla w "Ostatnim Jedi'' nie wiem czy można tutaj
mówić o byciu formie, chociaż wiem że niektórzy już wróżą
mu Oscara. Ja nie jestem Wróżbita Maciej 2.0. Przepraszam.
Osobiście to ja sie tutaj wypowiadam, natomiast opieram te
wypowiedzi na źródłach informacji lub na swojej wiedzy. A
jedni w temacie Star Wars ją mają a inni nie ;)

ocenił(a) film na 2
Rinzler

Nie mówię wcale, że Hamill nigdzie nie chwalił nowej trylogii. Mówię, że krytykował pomysł na jej tworzenie i był zawiedziony kierunkiem, jaki Disney wyznaczył jego postaci. Kennedy jak najbardziej przerywa i sama to przyznaje mówiąc "Tutaj się wtrącę.". Reakcja Hamilla jest następująca "Aha, dobrze wiedzieć.". Teraz możemy się spierać nad interpretacją tego zdania przez następne dwa lata, ale nie widzę potrzeby. W analizie napisałam prawdę, Hamill wielokrotnie krytykuje nowe Gwiezdne Wojny, fakt że nagle TLJ staję się jego ulibioną częścią tego nie zmienia.
Co do twojego rasistowskiego przytyku, powiem tyle, że ta obelga stała się tak popularna, że nie robi na mnie żadnego wrażenia. Zwłaszcza że ksywę nadaję nie aktorce, której nie znam i która jest mi zupełnie obojętna jako człowiek, a postaci. Nie wiem, jak można być rasistą w stosunku do wymyślonej bohaterki. Poza tym, Mulan to legendarna bohaterka. Jedna z moich ulubionych legend. Nie bardzo rozumiem, za co jest się obrażać. A jeżeli za rasizm uważasz moją obojętność do tego czy Mulan zagrała Chinka czy Wietnamka, to doprawdy zaczynam zastanawiać się nad ewentualną ciemną stroną trollowania twojej duszy. Czy teraz każdemu kelnerowi w knajpkach na Pitkin Av mam wyrzucać rasizm, bo zagadują mnie po rosyjsku?
Niczego też nie próbowałam rozdmuchiwać, dziwi mnie takie spostrzeżenie. Zwyczajnie napisałam o faktach.
//Przepraszam za tak długi czas na odpis, ale niestety odkryłam, że na filmwebie istnieje limit komentarzy na dobę XD.

ocenił(a) film na 1
Klear

Przecież ja ci nie zarzucam że mówisz że mówił. ''Kennedy jak najbardziej przerywa i sama to przyznaje mówiąc. Otóż to, oto właśnie chodziło. Uważam że nie ma co interpretować czegoś co wydaje się jasne. O który rasistowski przytyk ci chodzi ? Bo zakładam że chodzi ci o mój, odpowiadasz na mój komentarz. Ja tam lubię to ''Mulan'' hehe. Ciekawe czy gdybym kupował jedzenie ma wynos u Chińczyka albo też Wietnamczyka to ktoś uznałby to za rasizm ? :)

ocenił(a) film na 2
Rinzler

Ojej, to przez tę późną godzinę, komentarz kierowałam do pani elfki77. Przepraszam za zamieszanie.

ocenił(a) film na 1
Klear

Spoko. Nie gniewam się. Bo i czym ? Trochę zabawiłem się w adwokata diabła albo bardziej ''diablicy'' :D

Rinzler

Tak, uwierz mi, że gdybyś kupował jedzenie u Chińczyka lub Wietnamczyka i nazwał ich Mulan, to byłoby zdecydowanie rasistowskie.

ocenił(a) film na 1
elfka77

Serio tak uważasz ? Nie, no ręce opadają HAHAHAHA xD

Rinzler

Mi tam to raczej wisi, ale wątpię, aby wisiało to Azjacie, którego byś tak nazwał. Chciałabym to zobaczyć;)

ocenił(a) film na 1
elfka77

Może kiedyś zobaczysz. Myślę że Azjata by to zrozumiał

Rinzler

Tak, na pewno. Powodzenia życzę;)

ocenił(a) film na 1
elfka77

Ciekawe co by było, gdyby Azjata się nie obraził. Wyszło by na to że obraziłabyś się tylko ty, tylko ciebie obraża ''Mulan'' który nie jest skierowany bezpośrednio do ciebie. Czy to nie jest śmieszne ?

Rinzler

Nie, wg mnie przerażająca jest Twoja niewiedza i ignorancja. Ja bym się nie obraziła, bo nie jestem Azjatą. Mi byłoby przykro np wtedy, gdyby ktoś za granicą nazwałby mnie "złodziejem" czy jakie tam jeszcze mają stereotypowe określenia na Polaków.
Czekam na relację z Twojej rozmowy z jakimś Azjatą.

ocenił(a) film na 1
elfka77

A mnie przeraża że nazywasz kogoś rasistą, bo do kogoś powiedział ''Mulan'' i że być może to być Azjata. No to jest
wręcz śmieszne i groteskowe zarazem. 2w1 jak szampon :)
Wiesz jest naprawdę kosmiczna odległość między słowem ''Mulan'' a ''złodziej''. To nie są słowa które można umieścić
na jednej półce. Ale może ty chcesz żeby tak było. To mówię
ci że tak nie było, nie jest i nie będzie. Panno wrażliwa czy
może raczej nadwrażliwa. Trochę wiesz... DYSTANSU.

Rinzler

Nie, chodzi o stereotypowe postrzeganie człowieka, o rasistowskie odzywki, które ranią innych. Może kiedyś to zrozumiesz.

ocenił(a) film na 1
elfka77

Jezu... zostałem rasistą. Wiesz żyjemy na świecie w którym stereotypy i rasizm to rzecz która się zdarza. Ale ja nie lubię rasistów i się za rasistę nie uważam. Co więcej moja droga, ''Mulan'' to było raczej porównanie ale na pewno nie rasizm.

Rinzler

Azjata do którego byś tak powiedział na pewno by Ci to przetłumaczył, tylko nie byłoby to raczej w formie słownej...
Pozdro:)

ocenił(a) film na 1
elfka77

A co na migi ? Nie znam języka migowego. Ale chętnie bym się nauczył. Zawsze może się przydać w życiu. Ty na pewno wiesz jak zareagował by ten Azjata. Wiesz ja jeszcze zrozumiałbym to gdybyś sama nim była. A tak to tylko strugasz nam tu obrażoną dziewuszkę, która prowadzi swą krucjatę z rasizmem i rasistami. To się nadaje na komiks a nie na forum dyskusyjne :)

Rinzler

Yhy, oni chcieli zlinczowac aktorki, ktore sie osmielily grac Japonki, a sa Chinkami, tak wiec tego... Tyle w temacie ich tolerancji, ktora wydaje sie taka naturalna zachodowi, a ktora praktycznie nie istnieje w Azji, bo oni sie uwazaja za madrzejszych, lepszych juz nie tylko od kazdego bialego, ale tez miedzy sobia jezeli chodzi o kraje :)

ocenił(a) film na 1
alisspl

Ja nie wiem kogo ty chcesz linczować ale jeśli publicznie samą siebie, to droga wolna. Bo osobiście to ja nie widzę tu z naszej strony linczu na tle rasistowskim. Tak więc g..... wiesz o naszej tolerancji

Rinzler

Ale ty bredzisz, w dodatku, pokazujac, ze nie rozumiesz o kim mowie. O Azjatach paranoiku. Poczytaj sobie o Wyznaniach Gejszy. Rusz troche glowa zamast pitolic kolejne inwektywy, bo wychodzisz na glupka.
Ja o slupie, ty o d.upie, byleby tylko sie dymilo, facepalm.

Rinzler

Recze ci, ze nie. W kazdym razie nie taki zameryanizwany, a i ten bardzo mozliwe, ze nie, bo oni lubia po amerykansku epatowac rasizmem. Oczywiscie w druga strone, nie widzialby niz zlego :)
A i owszem branie nas za ruskich jest dla nas obrazliwe i wiekszsoc z nas sie oburza za granica na to.

ocenił(a) film na 1
alisspl

Nie wiem ja się nie oburzam, bo mnie nigdy za Rosjanina nie wzięli nigdzie. Rosjanina nie ''ruska'' bo ''rusek'' może zostać odebrane jako bardzo pogardliwe wyrażenie się o mieszkańcu Rosji. Tak więc uważaj, bo ja zacznę nawijać o twojej tolerancji

Rinzler

Pitu, pitu, dymu, dymu. Nie na temat i bez sensu.

ocenił(a) film na 1
alisspl

Ale tylko twoim zdaniem z którym nikt się nie liczy

elfka77

Tak samo jakby aktorka byla rzeczywiscie Chinka, a nazalo by ja sie dla zartu Sakura, bo oglada sie Naruto. Co prawda oni sa bardzo rasistowscy i nie maja problemow z wyzywaniem sie na bialych, ale to nie zmienia faktu, ze jakby generalnie poczytali tutaj te Mulan, to pewnie bylby foch :P
Niezaleznie od rasizmu, przeciez Mulan ma osmieszyc postac, a nie dodac jej blasku, bo niby to imie legendranej bohaterki. Ma tak samo lekcewazacy wydzwiek w stosunku do postaci jak przeciez Mary S, co nie jest komplementem. Rasizmu nie bede sie czepiac, bo mi nazwanie jej Mulan nie przeszkadza, sama bym ja nazwala Mongolka ze wzgledu na skojarzenie wygladu, ale wypieranie sie, ze sie chcialo ta ksywka postac dodatkowo osmieszyc i jej dokopac i dlatego ja uzylo, to juz sciemnianie :)
A czemu zadnej ksywki nie dorobila sie Brien? Tez przeciez sensownie jej postac nic tam nie robi... Rownie dobrze mogli w te zbroje wsadzic jakiegos faceta, aktorka niepotrzebnie sie meczyla na treningach :P
Mnie zaskoczyl ten kroczacy dwunozny, kirowany przez droida, kiedy w ktorym monecie najwyrazniej przeskoczyl z nogi na noge i w boczek... One chyba tak nie umialy, tu sie animatorzy zapedzili i zaaplikowali mu strusia w ruchach.
I zastnawialam sie jaki to musial byc cud, ze akurat te, a nie inne osoby przezyly to przestrzelenie wrogiem floty skokiem w nadprzestrzen... Przeciez by tam zywa mrowka nie zostala, nalezalo jakos to sensowniej pokazac, jak w przypadku Vadera co sie cudem uratowla to byl w mysliwcu... Owszem scena zarabista widowiskowo i chwytajaca za serce, podobalo mi sie tez wykorzystanie tej smiertnosci wykononana takiego skoku - od razu misie skojarzylo z sokolem, w pooprzedniej czesci, ale szczegolow i skutkow nie dopracowali. I zapewne srebrna szturmowka, czy tam szturmownica przezyla :)

ocenił(a) film na 2
alisspl

Ale czy ja gdzieś napisałam, że nie chciałam bohaterki ośmieszyć? Pewnie że chciałam. Piszę same fakty - Mulan jest legendarną postacią, odbieraną ogólnie w pozytywnym sensie. Niby gdzie się w tym stwierdzeniu wypieram robienia sobie jaj z waifu Finna? Sama zaznaczyłam, że taki sam zabieg stosuję wobec Rey nazywając ją sujką. Moje podejście do Różyczki wydawało mi się raczej oczywiste XD.

Klear

Nie, dopiero teraz to przyznalas jasno, wczesniej bylo tlumaczenie sie, ze przezwisko itp. zamiast przejsc do sedna. A co do Rey, to niestety nie ma co tez owijac w bawelne, ze to tylko proba osmieszenia postaci ksywka, bo ona jest sztandowym przykladem MS. W przypadku Azjatki, jest to po prostu postac z nikad, taka co powinna moze i jakos sie zaznaczyc w tej czesci, ale zniknac, umrzec bohaterskasmiercia, a na pewno nie wyskakiwac jak filip z konopii z wielka miloscia... Byc moze nie bylaby ogolnie zlym konceptem jak jakas postac, moze nawet dalaby sie polubic, gduby zrobili z niej sympatycznego, rezolutnego sidekika? Ona nie jest do konca zla, tylko dla mnie ewdientnie ubrano ja w buty nie pasujace nijak ani do takiej postaci, ani do fabuly... Ja bym tam widziala sarkastyczna laske albo rzeczywiscie mala dziewczynke, a nie takiego ludzkiego ewoka....

ocenił(a) film na 2
alisspl

To naprawdę musiałam dać gdzieś pod tekstem dopiskę "Robię sobie jaja z linii fabularnej i bohaterów.", żeby ktoś załapał, że Mulan jest prześmiewcze? Wtedy byś uznała, że przyznaję to wprost? I do czego niby miałam się przyznawać? Pani elfka oskarżyła mnie o rasizm, nie wyśmiewanie postaci, i jakiekolwiek zarzuty o rasizmie odrzuciłam, zaznaczając, że po pierwsze - Mulan nie jest prawdziwa (i na tym dyskusja powinna była się skończyć), po drugie - samo imię Mulan ma wydźwięk bardzo pozytywny i daleko mu do typowo rasistowskiego przytyku. Gdyby napisała: "Hurrr durrr, wyśmiewasz się z postaci, porównując ją do pierwszej lepszej bohaterki Disneya związanej z Azjatami." natychmiast bym odpisała: "Yup, właśnie to zrobiłam.", ale że poleciały zarzuty rasizmu, to ładnie wyjaśniłam, że nic podobnego nie miało miejsca.

Klear

Znow kobinujesz i odkrecasz kota ogonem. Mialas reakcje innej osoby, ze uznala to co napisalas za atak rasistowski na aktorke. Ja wytlumaczylam jak to widzisz, ty to przyznalas, ja dodatkowo wiem, dlaczego ci sie wcisnela Mulan, a nie np. Sakura albo Chi Chi, Ponadto sama zaczelas pisac o tym jaka to prawdziwa Mulan bohaterka, co jeszcze bardziej zaciemnialo odbior, bo nie o nobilitacje tej Rose ci chodzilo, a sie zapedzials wlasnie w ten kierunek i wychodzilo, ze skad, rpzeciez nadalas imie wielkiej bohaterki.
Tez sie nie nakrecaj i nie zarkecaj w tlumaczeniach i tez wez pod uwage, ze akurat jakby to pczytal jakis Azjata, w tym Wietnmaczyk, to wlasnie o Mulan by sie obrazil. My nie, bo nam to wisi, a ty pewnie o Brunhilde, ale nie o Jagne.
Aczkolwiek twoja ecka jest zabawna, to mowie, momentami jest smieszkowaniem dla smieszkowania juz z olewaniem tego co tam kompletnie zlojone nie bylo. I w ten sposob mozna kazda rzecz zdyskredytowac, nawet dzielo nagrodzone Noblem, a o czym czytajacy juz nie bedzie mial pojecia.
Nie bronie tych wad co tam sa, nie bonie nawet tego filmu, po prostu znam tego typu ciezkie mloty i wiem, ze chec zabawy z tekstu/filmu przeslania rzeczowosc w wielu przypadkach.
Ot chociazby taki przyklad, ktos mi kiedy recenzowal fanfika w taki sposob, wielkie dzielo to nie bylo, ale np. na pol strony bylo rzenie ze zwrotu okret pustyni, no bo okrety na pustyni, prsze panstwa? Wyobrazilam sobie wlasnie bohaterke pomykajaca na Titanicu buahahaha! No, zabawne, ale czy to ja cos napisalam nie tak, czy recenzenta na sile prbowala szukac dziury w calym i rechotac, czy nie miala po prostu wiedzy o pewnych rzeczach? Mowie, ze nie nalezy sie zagalopowywac i moze uczciwie tez opisac te rzeczy, ktore sie pominelo... bo nie byli takie zle i nie mozna soe by bylo z nich posmiac?

ocenił(a) film na 2
alisspl

Powtórzę, bo widać nie doczytałaś, zaznaczyłam pozytywny wydźwięk Mulan w stosunku do oskarżenia o rasizm. Nie o wyśmiewanie się z postaci. I nie jest to wykręcanie się a fakt. Niby napisałaś, że widzisz różnicę, ale chyba coś nie bardzo. Z wyśmiewania bohaterki się nie wykręcam i nie zakręcam w ogóle. O Jagnie wspominam w ramach przykładu, że w moim odczuciu, nie byłby to rasizm, a bardziej przewrażliwienie ze strony osoby, która by się obraziła. I wyraźnie napisałam, że za Brunhildę bym focha nie strzeliła. Czytasz w ogóle moje wypowiedzi, czy tylko wodzisz oczami po tekście? I niby skąd ty wiesz co ja mam na myśli? Bo po twoich komentarzach wyraźnie widzę, że albo nie czytasz do końca, albo usilnie próbujesz mi przypiąć metkę hejterki. I kto tutaj próbuje odwrócić kota ogonem, hmm? Przykro mi, że zawodzę. To że ktoś w formie żartobliwej wytyka błędy filmu, to jeszcze nie znak że wali "młota" (cokolwiek to jest), bo uważa to za zabawne. Nie. Wypisałam wszystkie elementy negatywne i pozytywne, które po seansie przyszły mi do głowy. Ale po to jesteśmy na forum, żeby można było temat rozwijać i jeszcze coś od siebie dodawać. Napiszę też po raz kolejny, że nie jest to recenzja, więc jakakolwiek obiektywność czy spojrzenie mniej krytycznym okiem mnie nie obowiązuje, mogę pisać to co myślę, a myślę że TLJ to takie ya z unoszeniem kamyczków w tle. Tyle.
PS. Współczuję okrutnego potraktowania Titanica na pustyni.

Klear

To nie ja nie zrozumialam, tylko tamta osoba, ktora pewnie tez nie uznala tlumaczenia, ze uzycie Mulan to cosdobrego w tym momecie...
Tak, czytam, czemu twierdzisz, ze nie? Po prostu zauwaz, ze i tak mozna cie odbierac, a przyklad tamtej osoby to wskazuje. Jednoczesnie ja natomiast w pelni rozumiem to co ona zarzuca z rasizmem, bo tez ma w tym racje. Zrozum, dla nas to nie jest rasiszm i mozemy sie dziwic, ze ktos tak to odbierze, ze przesadza, ale dla Azjaty, Witnmaczyka czy Chinczyka tym by to bylo, jakkolwiek jest to dla naszej nacji ciezko zrozumiale. Ty moze bys sie nie obrazila o Brunhilde, chociaz pewna nie jestem, mowimy w teorii... ja sadze, ze jednak nacechowanie do Niemcow albo Rosjan mogloby przecietnego Polaka troche zniesmaczyc... Niejednorkotnie widzialam, ze Polacy za granica jednak sie wkurzali za to, ze birze sie ich za Rosjan albo pyta czy za oknem biegaja nam biale niedziwedzie... Dla niektorych jest to jednak silny afront, a dla Chinczyka pomylenie go z Japonczykiem. Oni nie sa tak tolrancyjni jak zachod.
Ciezki mlot, dokladnie taki typ subiektywnego recnezownia prywatnie sobie czegos, ku uciesze czytajacych. Miazdzenie. W sieci obecnie fukcjonuje wersja tego pod postacia
http://niezatapialna-armada.blogspot.com/
Taju typ, okreslenie stylu. Wyjasniam.
Oj cos za bardzo bierzesz do siebie, nie, nie mam cie za hejterke, wyrazilas krytyke do dyskusji, a nie jak dzihadzistka. Hejterem to jest kolega z robocopem w avku, zyczacy zywym ludziom bardzo zle, tylko dlatego, ze nakrecili film albo im sie podobal i krecacy, ze to niby zarty.
Z toba moge swobodnie rozmwaic, od niego lepiej trzymac sie z daleka z tak chorym wrecz podejsciem do przeciwnikow w pogladach...

Klear

Przy okazji widze, ze Kolon wzial na tapete SW :)
Zerknij, zobacz nie mam racji, ze to wlasnie taki typ komentowania?
Ja sie tylko wkurzylam wtedy za robienie ze mnie glupiej na sile, przez autorke, ktora wysmiewa cos czego nie zrozumiala, a robi to tak jakby wiedza byla po jej stronie... Sama krytyka mnie nie ruszala ani wysmiewanie, zeby inni mieli ubaw, tylko... nieprawda z czyms, akurat trafilo na okret pustyni, ktorym to sie mianem okresla sie wielblady...

ocenił(a) film na 1
alisspl

''Mulan ma osmieszyc postac, a nie dodac jej blasku''

Ta postać, to jak jest wykreowana ośmiesza samą siebie. Nie trzeba jej odbierać balasku, sama go sobie odbiera skutecznie.

Rinzler

Nie zrozumiales tego zdania. Jest rozmowa z autorka na temat samego znaczenia ksywki, ktora jest akurat to imie. Nazwanie kogos Mulan, normalnie jest nobilitacja i tak autorka troche sie tlumaczy, a faktem jest to, ze uzycie tego imienia w znaczeniu jakas tam skosna, ktorej imienia nie ma co pamietac, nazwijmy ja Mulan, bo to tez jakas skosna, Disneyowska i pewnie lepiej wszyscy zajarza, ze chodzi o stereotyp i wlasnie znaczenie negatywne, a nie pozytywne. Zal mi aktorki,,, ale zobaczymy czy ostatnie czesc jakos ja poprawi jako postac... Moze jednak nie pojda w strone cielecego zauroczenia i mowienia, tak, Finn, juz lece Finn, wszystko co kazesz Finn i trzepotanie rzesami i caluski...

ocenił(a) film na 1
alisspl

Dobrze że ty jeszcze cokolwiek rozumiesz, z tego co piszesz.

Klear

Hamill nie krytykuje nowych Gwiezdnych Wojen, w jednym jedynym wywiadzie powiedział, że na początku nie podobał mu się kierunek, w jakim zmierza obecnie Luke ale gdy przeczytał cały scenariusz, zmienił zdanie. Nie ma to jak przekręcać jego zdanie i nazywać to "wielokrotnością". A o babce, która powiedziała mu, że jest jak najbardziej ważny i istotny dla franczajsu wypowiadać się, że "wredna baba wcięła mu się w wypowiedź"... Mistrzostwo przekręcania wszystkiego na opak.
Co do "Mulan" nawet nie chce mi się tego komentować, radzę tylko nie podchodzić do przypadkowego Azjatki i nie nazywać jej w ten sposób, bo to może skończyć się niedobrze :)

elfka77

* przypadkowej

ocenił(a) film na 1
elfka77

''Co do "Mulan" nawet nie chce mi się tego komentować'' ale jednak to komentujesz, jednak to cie boli, jednak robisz z tego aferę z podłożem rasistowskim. Czemu ? Na ch... ci to ? Chcesz coś zmienić, udowodnić, pokazać ? Sorry ale obrońcy uciśnionych, samotni mściciele to nadają się na komiks a nie na forum dyskusyjne :)

ocenił(a) film na 1
elfka77

https://www.youtube.com/watch?v=Mdm8rpv045U i tyle w temacie koleżanko

Rinzler

? Nie rozumiem? Twoim argumentem jest biednie edytowany filmik, w którym totalnie widać, że wypowiedzi Marka są wyrwane z kontekstu? Obejrzyj sobie rozszerzenia tych wywiadów, wszystko tam jest. To tak, jakby nagrać czyjąś wypowiedź, kiedy ten mówi "Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że nowy film Star Wars jest najgorszym filmem wszechczasów" a potem puścić tylko część: "Nowy film Star Wars jest najgorszym filmem wszechczasów". Ktoś kto sklecił to żałosne video jest jakimś rozgoryczonym nastolatkiem, któremu po prostu nie podobał się nowy film. Jeśli mi jakiś film się podoba, to o nim zapominam. Well.

ocenił(a) film na 1
elfka77

Nie edytowany a zmontowany i nie wcale biednie. Wiesz, każdą wypowiedz czyjąś zacytowaną można uznać za wyrwaną z kontekstu. Można też dorzucić do tego manipulacje. Ale wiesz ? On
to powiedział i to wystarczy.

Rinzler

Wyrwane z kontekstu ma zupełnie inny sens, wystarczy obejrzeć rozszerzenie każdego z tych wywiadów. Baaardzo biedny filmik i bardzo biedna edycja z tym wyciemnianiem scen, z bezsensownie smutną muzyką i scenami z Star Warsów, co za drama...
Sorry, ale mnie bardziej śmieszy takie użalanie się, jak w tym filmiku. Wolę obejrzeć normalny wywiad, niż oglądać te fragmenty, które mi pasują.

ocenił(a) film na 1
elfka77

Twoja ocena. Szanuje... jakby to powiedział pewien miłośnik nowego filmu tutaj. Natomiast wiadomo, mam inne zdanie. I z tym uwielbieniem Marka Hamilla tak do końca nie jest przy okazji filmów Disneya.

ocenił(a) film na 2
elfka77

W kwestii rasizmu - posądzasz mnie o tak obrzydliwą rzecz, przytaczając ewentualną sytuację, która nie miała miejsca i która się nie zdarzy? Przecież nie podeszłam do żadnego człowieka rasy azjatyckiej i nie powiedziałam "Ej, Mulan! Która godzina?" i nie zamierzam tego robić, chociaż ja bym się tam nie obraziła, gdyby ktoś biegał za mną i zwracał się per Jagna. Mulan nazywam postać wymyśloną. Wajfu Poe (teraz wyjdę na seksistkę) nie istnieje. Nie da się być rasistą w stosunku do osoby, która nie jest prawdziwa.
Co do wywiadów - owszem pełny obraz jest bardzo ważny i tak oglądałam je. Ale kilka pozytywnych opinii nie sprawia, że nagle wypowiedzi o charakterze negatywnym nie miały miejsca. To tylko dowodzi, że Hamill rzeczywiście ma conajmniej mieszane odczucia względem nowej trylogii.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones